czwartek, 29 września 2011

Made in China

Na lekcjach chińskiego mam powtórkę z tematów o rodzinie i domu. Określanie członków rodziny jest o tyle skomplikowane w chińskim, że każda relacja ma inną nazwę, np. nie można rozróżnić swoich braci przymiotnikiem ‘starszy’ lub "młodszy"’, mówi się „gege”- starszy brat i „didi”- młodszy brat, tak samo jest z siostrami("dziedzie" i "meimei"). Im dalsza relacja tym trudniej, rozróżnia się bowiem czy wujek jest bratem ojca, czy mamy i czy jest to starszy brat czy może młodszy i tak dalej z siostrami, dziadkami i całą rodziną. Strasznie to pokomplikowane, szczególnie, kiedy trzeba nauczyć się wszystkich znaczków, dla wszystkich członków rodziny.
Dlaczego o tym mówię? Po wczorajszej rozmowie z koleżanką, na temat zepsutych jedynaków, zaczęłam myśleć o dzieciach w Chinach. Pomyślcie sobie, że tam są same jedynaki! W niektórych przypadkach rodzice mogą starać się o pozwolenie na drugie dziecko(jak to brzmi…). W jakich przypadkach? Np. jeżeli pierwsze dziecko jest niepełnosprawne, albo (o zgrozo!) jeżeli jest dziewczynką. Nawet jeżeli zostaje spełniony jeden z dwóch warunków, rodzina musi poczekać 4lata i dopiero starać się o drugiego potomka. Co z dziećmi „nadprogramowymi"? Większość nigdy się nie rodzi- aborcja wykonywana jest zarówno za zgodą matki, jak i bez zgody. Jeżeli dziecko się już urodzi, rodzice muszą płacić „opłatę za obsługę”- czyli kary finansowe, a do tego opłaty za posyłanie ‘nadprogramowego’ dziecka do szkoły i opiekę medyczną. Dlatego drugie dziecko jest luksusem, na który mogą sobie pozwolić tylko bogaci i zajmujący wysokie stanowiska w państwie(ci nie płacą w ogóle).
Znak w Syczuanie: "Zabrania się porzucania, dyskryminacji lub zabijania dziewczynek".
Poczytajcie sobie więcej na Wikipedii.
W kulturze chińskiej bardziej pożądanym jest syn. Jak urośnie to pomoże na polu, będzie lepiej zarabiał, utrzyma starzejących się rodziców. Córka po ślubie stanie się członkiem innej rodziny, więc jaki z niej pożytek? Ofiarami aborcji padają więc głównie dziewczynki, nawet tej późnej aborcji. Urodzone już są często porzucane przez rodziców i lądują w sierocińcach, które są piekłem na ziemi. Chińczycy nie chcą córek. Takie myślenie sprawiło, że w 2020 będzie w Chinach 30mln więcej mężczyzn niż kobiet. W Indiach jest podobnie, też brakuje kobiet. Co będzie za 50 lat? Chińczycy będą najeżdżać Europę, jak kiedyś Turcy i będą porywać kobiety na żony?
Chińskie dzieci używają jednak słowa ‘brat’ i ‘siostra’- określają tak swoich kuzynów- dzieci, braci i sióstr swoich rodziców. Co jednak za kilkanaście/kilkadziesiąt lat? Jedynacy będą mieli swoje dzieci- po jednym na rodzinę  i te dzieci nie będą miały już kuzynów, czyli ‘braci’ i ‘sióstr’. Dostaną wtedy od ciężko i długo pracujących rodziców komputery, PSP, Ipady i inne I-zabawki, ale nie będą wiedziały jak to jest bawić się w ganianego z rodzeństwem i kuzynostwem, nie mówiąc już o tym że kompletnie nie będą umiały się dzielić niczym z innymi. I kto będzie za 50 lat pamiętał jak skomplikowanym było przedstawianie swoich bliskich innym? Czy jest sens się tego uczyć skoro ta cała, piękna część języka pójdzie w zapomnienie, tak jak rodzinne świętowanie Festiwalu Księżycowego czy Nowego Roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz