sobota, 7 maja 2016

Goodbye America/Гуд-бай Америка



W środę rano pożegnałam się z Dessi i wyruszyłam na lotnisko Newark. W NYC wszyscy straszą korkami, więc zaradczo wybrałam się 5 godzin przed lotem. 
Zostawiłam Dessi w stanie załamania nerwowego, bo miała ona wracać Lufthansą, której pracownicy akurat ogłosili strajk. Dessi chciała jeszcze wrócić do USA, jej wiza kończyła się za dwa dni, a nie było wiadomo kiedy, ani skąd będzie mogła odlecieć. Co godzinę dzwoniła do niej babeczka z programu, w którym Dessi uczestniczyła i zmieniała godzinę lotu i lotnisko. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i już w Polsce dostałam od niej wiadomość, że szczęśliwie wylądowała w Sofii.


Z kolejki łączącej terminale w New Ark po raz ostatni(mam nadzieje ostatni tamtego lata) oglądałam odległą panoramę Manhattanu. Kiedy mój samolot wystartował zobaczyłam jeszcze z góry Central Park.

 W samolocie włączyłam sobie Grand Budapest Hotel. Kręcony w Goerlitz, na granicy z Polską. Zaczynałam się martwić, co będzie po powrocie, czy znajdę pracę, czy zdążę na własną obronę magisterską i o inne rzeczy, którymi jak dotychczas nie musiałam się przejmować. Zawsze było jakieś za miesiąc, za rok, a teraz definitywnie kończyły się studia i brutalnie zaczynała dorosłość.
Skąd mogłam wiedzieć, że za dwa tygodnie będę w tym samym filmowym Goerlitz zaczynała pracę…

źródło

Wybaczcie jakość zdjęcia. Znalazłam to na jednej z nowojorskich stacji metra.