środa, 7 września 2011

Opalanie czy rozjaśnianie?

Wiadomym jest, że żaden biały człowiek, nie przejdzie azjatycką ulicą niezauważony. Ciekawość to normalna rzecz, Tajwańczycy okazują tak swoją sympatię dla obcokrajowców. Jednak obsesja Azjatów, tak to właściwe słowo, na punkcie białości własnej twarzy to dla Europejczyka, a zwłaszcza dla Europejek coś niezwykłego. Kanon piękna: biała, nieskazitelna twarz, długie rzęsy, białe, szczupłe ciało.

Porównajmy: Europejki mają solaria, bronzery, pudry brązujące, samoopalacze, leżą plackiem gdzie i gdy tylko się da by opalić, a najlepiej osmalić swoją skórę, aż zacznie odłazić płatami, wtedy można z satysfakcją pochwalić się, że było się gdzieś tam w Mielnie czy Sharm el-Sheikhu. Standardowe kremy nawilżające na dzień mają około 15 SPF(dla Panów wyjaśnienie- ochrona przed promieniami UV, im niższy numer, tym słabsza), albo nie mają ich w ogóle. Kremy z filtrami 25+ są droższe i dostępne albo w lepszych drogeriach, albo w aptekach. Zimą szturmują solaria, gdzie opalają się bez ochrony, albo z przyśpieszaczami opalania. Bladość w Europie to oznaka choroby, wszyscy mówią nam: opal się troszkę będziesz wyglądała zdrowiej. Opalenizna to też oznaka dobrobytu: jesteś opalony, znaczy możesz sobie pozwolić na wakacje, stać Cię, jesteś sexy, trendy, a za kilka lat będziesz wydawała pieniądze na mocniejsze kremy przeciw zmarszczkom, więc będziesz naszą klientką, więc my firma kosmetyczna pokażemy na bilbordzie ładnie opaloną modelkę i pójdziesz się opalać, chcesz być jak ona! Ewentualnie będziesz miała raka, ale wtedy leczyć będziemy Cię lekarstwami, które produkuje nasz koncern.





Bronzer Nivei dostępny w Europie
Bronzer dla mężczyzn, dostępny w Europie




Produkty Nivei na rynek azjatycki, wersja dla kobiet(góra) i mężczyzn(dół)
             



Azjatki: mają mnóstwo kremów wybielających do twarzy, ciała, pod oczy, każdy krem, nawet baza pod makijaż ma co najmniej 25 SPF, chowają się przed słońcem jak tylko mogą, mają parasolki przeciwsłoneczne ze specjalnego materiału z filtrem UV, a nawet wybielające dezodoranty. Kupują jaśniejsze podkłady, piją specjalne koktajle, wybielają się farmakologicznie(jak Michel Jackson). Słyszałam nawet o skrajnym przypadku, kiedy dziewczyna z Tajlandii trwale poparzyła sobie skórę wybielającym specyfikiem, wyprodukowanym przez lokalnego „medyka”. Ale trzeba przyznać, że bardzo, bardzo ciężko stwierdzić wiek Azjatek patrząc na ich twarze. Starzeją się naprawdę powoli, chociaż to zasługa nie tylko filtrów, ale diety, pielęgnacji i wielu innych rzeczy. Kiedy rozmawiam na ten temat z Azjatkami strasznie się dziwią naszemu umiłowaniu do opalenizny. Dla nich opalenizna jest nie tylko niezdrowa, ale i mówi o dziewczynie, że nie dba o siebie, tak jak należy, a do tego pracuje na targu lub w polu, znaczy, że jest biedna i raczej niezbyt rozgarnięta… I znowu kwestia marketingu- żyjąc tak blisko równika człowiek opala się szybciej, więc opalenizna to coś oczywistego. Firmy kosmetyczne żerują na chęci człowieka do wyróżniania się, bycia innym niż wszyscy wokół. Dlatego na bilbordach w Azji królują, owszem tutejsze dziewczyny, ale tylko te z cechami wyglądu charakterystycznymi dla białych- duże oczy, „orle nosy”, biała skóra, jaśniejsze włosy, długie gęste rzęsy. Dziewczyny operują więc oczy, by były większe, farbują i kręcą włosy, przyklejają na co dzień sztuczne rzęsy- im grubsze i gęstsze tym lepiej, a na bazarach można kupić „uwypuklacze nosa”- nie wiem jak nazwać ten śmieszny aparat, który działa jak aparat ortodontyczny na noc. Bardzo popularne są też kolorowe soczewki do oczu. Często są one większe niż europejskie i groźne dla zdrowia, bo zakrywają większą powierzchnie, ale dziewczyny i chłopaki, bo wszystko powyższe i ich dotyczy(oprócz sztucznych rzęs, mam nadzieję), noszą je bardzo chętnie, powiększając sobie optycznie oczy.
Wybielające dezodoranty Nivei

Korektor do nosa...
Paradoksalnie jeszcze na początku XX wieku, w Europie opalenizna była oznaką biedy, a opalone panienki nie miały szans na zamążpójście, a teraz…










3 komentarze:

  1. czyli ja ze swoją Patisonowską bladościa i długimi rzęsami, które są zasługą alergii robiłbym u nich furrore?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że nie mógłbyś się opędzić od piszczących fanek, które by twierdziły, że jesteś "Ke ai", czyli "Sweet" xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń