sobota, 22 października 2011

Jak mieszkają Tajwańczycy?

Po obejrzeniu zdjęć z Miaoli, ktoś zapytał mnie czy wszystkie domy wyglądają tutaj jak po przejściu huraganu. Oczywiście, że nie, ale zauważyłam że Tajwańczycy raczej nie przywiązują wagi do tego jak wygląda ‘budynek’ w którym zamieszkują. Jest tak dlatego iż w większości mieszkania są wynajmowane, a poza tym dbanie o zewnętrzny wygląd mija się z celem, kiedy wilgotność wynosi 90% i wszystkie miejskie brudy dosłownie przyklejają się do domów, samochodów i ludzi. 
Do tego należy dodać wszystkie tajfuny i trzęsienia ziemi, które rokrocznie robią dość duże zniszczenia na wyspie. Staram się to zrozumieć, ale jednak brakuje mi piękna europejskich miast, gdzie nawet jeżeli kamienica jest stara i zaniedbana, możemy się dopatrzeć jakiś ładnych szczegółów. Tutaj takie piękno jest niesamowicie drogie i tylko w bogatych dzielnicach można coś takiego spotkać. Widać to również po ludziach- wielu Tajwańczyków(zarówno kobiety jak i mężczyźni) nie zwraca uwagi na to jak wygląda. Ostatnio na przykład widziałam dziewczynę z wielkim napisem „Bitch”(suka)na koszulce, mała przestraszona, chudziutka dziewczynka z takim tekstem. Sądzę, że nie miała pojęcia co znaczy to słowo.
I tak: można wyglądać jak żebrak, mieć dom pozbijany z desek i blachy, ale równocześnie można mieć 3 smartfony, Ipada i jeździć tajwańskim odpowiednikiem Lexusa- Luxgenem(nawet nad nazwą się nikt nie głowił, żeby nie było wątpliwości). Muszę jednak przyznać, że podoba mi się to, że wszędzie porozstawiane są roślinki. Naprawdę bardzo poprawiają ogólne wrażenie miasta.
Postanowiłam zrobić kilka zdjęć budynków, żeby Wam trochę przybliżyć, jak wyglądają ulice Taichung. Ciekawostka: Jeżeli budynek ma do 3 pięter, nie robi się fundamentów. Co po fundamentach, jeżeli jutro może być trzęsienie ziemi i chałupa i tak się zawali?
To są mieszkania w centrum.



Przeważnie wygląda to tak jak tutaj, na górze mieszkania, na dole interes.
Na takiej małej przestrzeni za ogródek musi służyć kawałek chodnika przed domem.

Ogródek na dachu to luksus.
To są warsztaty i sklepiki.

 Zdarzają się też ładniejsze miejsca:


A tak wygląda mój akademik, od lepszej strony(od zewnątrz). Czerwonym kółkiem zaznaczyłam mój balkon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz