piątek, 6 stycznia 2012

Stolyca panie.

Muszę przyznać, że Taipei mnie nie rozczarowało, ale tylko dla tego, że nie miałam jakiś wielkich oczekiwań po tym mieście. Tajpejczycy mają w kraju taką opinię, jak w Polsce warszawiacy- że mają bańki w nosie, że snoby co nie widzą i nie widzieli Tajwanu poza miastem, karierowicze, w końcu że nie mówią po tajwańsku(to nie to samo co mandaryński). Samo miasto według mnie ma 2 twarze, jedna nabotoksowana i wyliftingowana ‘zachodnia’, a druga syfiasta i obdrapana. Obydwie twarze możemy podziwiać często na jednej ulicy, gdzie jedna strona to nowiusieńki ‘szopingmol’, a druga to bloki w stylu ‘komuna wiecznie żywa’(chociaż komuny nigdy tutaj nie było). Niestety pogoda nie sprzyja wizerunkowi stolicy i większość roku niebo zasnute jest szarymi chmurami, z których siąpi deszcz(miałyśmy wyjątkowe szczęście i nie padało, za to teraz leje jak z cebra). 
101 zasnuty mgłą i chmurami
W lecie wszystko oblepione jest gorącym wilgotnym i brudnym powietrzem, w sumie to teraz jest najlepszy moment na zwiedzanie.Wielu moich znajomych z wymiany, zachłysnęło się Taipei, jednak ja kocham tylko jedno miasto na Tajwanie i jest nim Kaohsiung. Jeżeli ktoś lubi zwiedzać luksusowe butiki(swoją drogą tutaj Zara uchodzi za luksusową i szpanerską, zaraz obok Gucci i YSL)i nowoczesne dzielnice miast, które na całym świecie wyglądają tak samo, to Taipei nie zawiedzie jego oczekiwań. Nowoczesne centrum, spełnia chyba marzenia niektórych Tajwańczyków o ‘zachodzie’ i ‘amerykańskim stylu życia’ i ot, co dwa kroki Starbucks, Mister Donut(podróbka Dunkin Donuts), wszędzie zachodnie marki i sklepy. Dla nich to wielka atrakcja, dla nas strata czasu. Schodząc jednak, chociaż trochę z ważniejszej ulicy, można zobaczyć, że życie w stolicy wcale nie jest takie ‘shiny and bright’ jakby mogło się wydawać turystom obwożonym autokarami. Tu śmietniki, tam bezdomne koty, dalej wali się stara chatka, na rogu leży spalony skuter. Ludzie pędzą, bo w Taipei konkurencja jest potworna, jak ty czegoś nie zrobisz, to na twoje miejsce znajdzie się 20 następnych.
Chłopczyk strzelający z korków do gołębi na placu przed Memoriałem Chang Kai Cheka
Plusem miasta jest na pewno ilość muzeów, których nie sposób chyba obejść nawet w tydzień. Także to, że większość ludzi mówi tutaj po angielsku i niełatwo się zgubić. Ludzie zdają się być pewniejsi siebie, dziewczyny są fajnie ubrane i jest wielu przystojnych chłopaków(nie sądziłam, że to kiedyś przyznam). Można się swobodnie poruszać po chodnikach, bo nie są one zastawione budami ‘ze wszystkim’(jak w Kaczym Dole). Największym plusem według mnie jest metro. Ceny przejazdów od 2 do 5 zł, można kupić kartę i jeździć jeszcze taniej. Pociągi przyjeżdżają co 2 minuty, stacje są ładne i czyste, a ludzie stoją cierpliwie w kolejce do wejścia. Taipei okiem Leinaty i moim:
To zdjęcie najlepiej oddaje kontrasty w Taipei.
Prawa strona ulicy- 'zachód'
Lewa strona 'komuna wiecznie żywa'





'Nieturystyczne' uliczki Ximen
貓 Māo- kot

Zajrzyj do sąsiada...

Stacja metra Ximen
Mapa metra
Stacja przy Memoriale Chang Kai Cheka

Na Tajwanie nawet babcie są Ke Ai!
Sklep zoologiczny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz