czwartek, 12 stycznia 2012

Chinese Democracy

Jutro, 14 stycznia, odbędą się na Tajwanie wybory prezydenckie. Od co najmniej miesiąca, około 8 rano, pod naszym akademikiem zaczynają kursować małe furgonetki z głośnikami, przez które nadają reklamówki wyborcze, przetykane chińską muzyką. Zawsze mnie budzą, przykrywam wtedy głowę kołdrą i marzę o tym żeby zrzucić na dół koktajl Mołotowa. Nie wiedzieć czemu, krążą one po okolicy tylko rano. Kampania wyborcza różni się na Tajwanie tym, że nie ma spotów w TV, są za to na youtube i  za każdym razem kiedy wchodzę na stronę muszę patrzeć na któreś z kandydatów. Jest ich troje, ale tylko dwójka tak naprawdę ma szanse na zwycięstwo. Obecny prezydent Ma Ying Jiou, ubiegający się o reelekcję, startuje z listy Kuomitangu(nacjonaliści co przegrali z komuchami na kontynencie i musieli uciekać na Tajwan). Jego  konkurentką jest Tsai Ying Wen, z Democratic Progressive Party(partia powstała w 1986r, kiedy to na Tajwanie zaczęła się kształtować jako taka demokracja i jest najsilniejszą partią opozycyjną).
Takie 'budziki' kursują po całym mieście.
Uzasadnienie tej kuloodpornej szybki, znajdziecie poniżej, tutaj dla większego bezpieczeństwa szyba jest brudna.
Obecny prezydent Tajwanu Ma Ying Jiou(Ma Jing Dzioł).
I jego największa rywalka Tsai Ying Wen(Tsaj Jing Łen). Przynajmniej szybę jej umyli.
Najważniejszą sprawą dla tajwańskiej polityki, jest stosunek partii wobec Chin. Kuomitang, mimo iż na początku myślałam, że będzie ‘anty’, opowiada się za ścisłą współpracą z Chinami, ogłaszając wręcz że Tajwan nie jest suwerennym państwem, raczej autonomią. DPP twierdzi, że Tajwan powinien stanowczo bronić swojej suwerenności i negocjować z Chinami jak równy, z równym. Tak przynajmniej wynika z relacji moich tajwańskich znajomych. Większość młodych głosuje, acz ich poparcie dla kandydatów rozkłada się mniej więcej po połowie. Tajwańczyków trochę peszy nasze zainteresowanie polityką, bo jak twierdzą ‘teraz można będzie zobaczyć najgorszą twarz Tajwanu’. Nie wierzę, że może być gorzej niż w Polsce, ale prześledziłam sobie w Internecie, polityczną historię Tajwanu i faktycznie też mają tutaj niezłe numery.
Zaczynając od tego, że do lat 70’ kiedy rozpoczęto reformy, Chang Kai Chek sprawował autorytarną władzę na Tajwanie. W tym czasie nacjonaliści prowadzili w sumie ‘okupacje’ Tajwanu, który przecież przed ich przybyciem w 1949, nie był bezludną wyspą. Kuomitangowcy bezwzględnie tępili rdzennych mieszkańców Tajwanu i nie mieli oni nic do powiedzenia na wyspie, traktowano ich jak obywateli drugiej kategorii, a nawet wrogów i kolaborantów. Tłumacząc się stanem wojny z komunistami, KMT oskarżało ‘niewygodnych’ Tajwańczyków o szpiegostwo. Nacjonaliści nie ufali rdzennej ludności z powodu powstania, które miało miejsce 28 lutego 1947 roku. Dopiero pod koniec rządów syna Chang Kai Cheka-  Chang Ching Kuo(późne lata 70’), rozpoczęły się reformy i zaczęto stosować się do konstytucji. Jednak dopiero od lat 80’ można głośno mówić o powstaniu 28 lutego, wtedy wyszło też na jaw, że za rządów Chan Kai Cheka, zamordowano od 18 do 30 tysięcy Tajwańczyków(głównie inteligencje). Jest on jednak dalej wielbiony na wyspie, bo za jego rządów Tajwan szybko się rozwinął i stał się czwartym ‘azjatyckim tygrysem’- jednym z najszybciej rozwijających się państw kontynentu.
Były prezydent Tajwanu, Chen Shui Bian(Czen Szuj Bian)
Z trochę nowszej historii. Dopiero w 1996 roku odbyły się wolne wybory, a w 2000 roku, po 88 latach, Kuomitang oddał władzę opozycji i prezydentem został Chen Shui Bian(według mnie najciekawsza postać tajwańskiej polityki). I wtedy zaczęły się akcje! W 2004 roku dzień po reelekcji, dokonano nieudanego zamachu na prezydenta Chena w Tainan. Domniemani sprawcy popełnili samobójstwo, a zamach i śledztwo do dziś budzą wiele kontrowersji. Jeszcze większa afera wybuchła, kiedy syna prezydenta oskarżono o defraudacje i kupowanie głosów, a kilka miesięcy później oskarżenia o korupcję i defraudację publicznych funduszy padły na pierwszą damę, którą uznano później winną. Chen jednak nie zrezygnował z urzędu, nawet wtedy gdy w 2006 roku i jego oskarżono o korupcję i defraudację na sumę 450,000USD. Tajwańczycy ostro się wtedy wkurzyli i rozpoczęły się publiczne protesty. Chen dalej nie rezygnował, wiedząc że gdy tylko to zrobi trafi do paki. Sprawował urząd do końca kadencji w 2008 roku. Gdy tylko stracił immunitet postawiono mu zarzuty korupcji, defraudacji, prania brudnych pieniędzy i nadużycia władzy. Skazano go na dożywocie, później zmienione na 20 lat. Zdolniacha- nawet Samoobrona nie narobiła takiego dymu!
Obecnie szanse kandydatów Kuomitangu i DPP są wyrównane. Zośka strasznie emocjonuje się tym, że jak wygra Tsai Ying Wen, to będzie pierwszą kobietą-prezydentem Tajwanu. Mnie, szukając informacji do tego posta, przestało dziwić, że kandydaci, wożą się papamobliami(nie wiem jak inaczej nazwać te samochody) z kuloodpornymi osłonami. Rozbrajają mnie też plakaty Kuomitangu, bo gdy je pierwszy raz zobaczyłam, dałabym sobie głowę uciąć, że to reklama proszku do prania.
Amerykańskie gesty pasują do tajwańskiej kampanii jak pięść do nosa. Swoją drogą nasi politycy mogli by się choć raz wykazać szczerością i na swoich plakatach pokazać taki gest:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz