czwartek, 15 grudnia 2011

Empatia?

Środa- dzień tygodnia, którego na Tajwanie najbardziej nienawidzę. Wszystko przez basen, kto czytał ‘Godzillę na basenie’ wie o co chodzi. Animal Planet skontaktowało się ze mną po tamtym poście i zaproponowało mi własne reality show, ale za mało chcieli zapłacić, więc się nie zgodziłam. W tą środę jednak miałam ochotę zachować się jak prawdziwa Godżilla i urwać głowę naszemu ‘trenerowi’. Kazał nam pływać kraulem przez 10 minut bez przerwy. Ok., w końcu po to przyszłam na basen, żeby pływać, a nie fikołki robić. Problem w tym, że moja Zośka, ma wadę serca i nie może się tak męczyć. Tylko, że Zośka to dumna Koreanka(to jest chyba najdumniejszy z Azjatyckich narodów) i nie przyznała się, że nie może i nie da rady. Po kilku długościach, postanowiłam sobie odpocząć i ‘przyleniwiłam’ żabką, dopływam do brzegu i widzę Zośkę, trzymającą się jedną ręką brzegu, a druga za serce. Podchodzę do niej i pytam co jest. Na to Zośka, że jej słabo i chyba zaraz zemdleje. No to ja ją łapię i ciągnę do wyjścia. Zośka nie ma siły wyjść z basenu. Trener- głupek leśny, bardzo dobrze nas widzi i macha i gwiżdże na mnie, żebym ją zostawiła i płynęła dalej, ja odmachuję żeby może podszedł i mi pomógł. Nic, on ma to gdzieś. W końcu Zośka wychodzi z basenu i zgięta w pół idzie do niego. Mierzy jej puls i każe iść do jacuzzi. Jestem jeszcze w basenie i widzę jak Zośka coraz wolniej i słabiej idzie w kierunku schodków do jacuzzi. Asystent leśnego głupka, ten co przynajmniej mówi po angielsku, gapi się to na Zośkę to na mnie, stojącą po środku basenu. W końcu wściekła krzyczę „Co się k#%^&** gapisz! Łap ją bo zaraz zemdleje”, on biegnie za nią i w ostatniej chwili sadza na podłodze. Nikt nie zwraca na to uwagi, reszta dalej pływa, trener łazi wzdłuż brzegu i dogląda jak kto macha nogami. Idę po Zośkę, wyprowadzam ją z basenu, na co trener mówi tylko ‘następnym razem wolniej’…
To co miałam ochotę zrobić panu 'trenerowi'.
W szatni kładę Zośkę na ręczniku, opieram jej nogi o ścianę i proszę jedną z dziewczyn, żeby wytłumaczyła temu kretynowi, że Zosia ma wadę serca, o czym mówiła mu przy okazji testu sprawnościowego i nie może tyle pływać. Po przyjściu do akademika Zośka bierze leki i kładzie się spać. A ja nie wiem kto tutaj jest głupszy, on który w ogóle jej nie pomógł, chociaż to jego zasrany obowiązek, czy ona, która wiedząc, że nie może, płynęła dalej, bo przecież w Azji ‘okazanie słabości czy złości to straszny nietakt’.
Zaczynam uważać, że empatia w tej części Azji nie istnieje. Jesteś słaby, masz problem? Twoja sprawa. Przetrwają tylko najsilniejsi, a jak zginą słabi to nikt nie zauważy, w końcu tyle tutaj ludzi. Przypomniał mi się post, który na FB zamieścił w październiku Martin jeden z ‘naszych’ Czechów. „Na Tajwanie nie oczekuj pomocy od przechodniów, nawet gdy robisz komuś masaż serca”, nikt nawet nie zadzwoni na pogotowie, odwrócą wzrok, uciekną. Jedynymi empatycznymi istotami zdają się być Tajowie, mimo iż czasami infantylni, ale serca mają złote.
Jestem na tyle uprzywilejowana, że jak ‘Amerykance’ się coś stanie to będzie afera, więc mi zawsze ktoś pomoże, ale wolałabym żeby nie wynikało to ze strachu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz