poniedziałek, 29 września 2014

Boston- Atlanta- San Francisco


Kolejnym przystankiem na mojej trasie było San Francisco. Zanim jednak tam dotarlam, mialam przesiadke w Atlancie. W samolocie z Bostonu do Atlanty siedzialam przed rodzina Hindusow- wiercipietow, na dodatek z mala, na oko 4 letnia corka, ktora darla sie caly lot i nawet stewardessa nie mogla jej uciszyc. Ja rozumiem, ze dzieciak sie boi jak trzesie, jak samolot startuje i laduje, ale matka probowala chyba swoje dziecko zakrzyczec i wyszedl taki cyrk, ze pol samolotu chcialo sie przesiasc w inne miejsce, albo natychmiast wysiasc. Na domiar zlego nad Atlanta szalala burza i latalismy w kolko ponad godzine, zanim w koncu wyladowalismy.


Po zmianie samolotu, zasnelam jak na zawolanie i odbudzil mnie dopiero pilot, obwieszczajacy, ze za pol godziny ladujemy w San Francisco.

Ranek w SF byl strasznie bury i zimny. Wogole nie przystajacy do kolorowych obrazkow Kalifornii, ktore przewijaly mi sie w glowie. Na przystanku kolejki podmiejskiej wpadlam na ogromniasta kobiecine, ktora gestykulowala i mowila z bardzo twardym akcentem. Nie mogla sie z nikim dogadac po angielsku, jak kupic bilet i gdzie, na ktorej stacji wysiasc. Podeszłam do niej i byłam już w 100% pewna. 'Gawaritje pa ruski?' pytam i zaczyna sie jazda, babka zaczyna mnie sciskac(co przy jej gabarytach grozi moja smiercia, lub kontuzja), krzyczec, wyzywac ludzi na peronie. W koncu pokazuje jej jak kupic bilet, wsiadamy do pociagu i Irina zaczyna opowiadac, o pracy w Los Angeles, o bezdomnych w Los Angeles(ze duzo), o tym ze ja wezwali do rosyjskiej ambasady, ze przyleciala dzisiaj i chce dzisiaj wrocic itd. itp. W sumie bylam zadowolona z mojego rosyjskiego po tylu miesiacach przerwy, a najlepsze bylo nasze pozegnanie, bo Irina rzucila po angielsku 'Good luck' i poczlapala do schodow.


Znalazlam moj hostel, zostawilam walizke i odrazu spotkalam Polakow. Ewe, Magde i Mateusza. Zjedlismy sniadanie i ruszylam na miasto. Okolo 11:00 wychodzi  San Francisco slonce, ale od zatoki wieje zimny wiatr, wiec mozna zapomniec o podkoszulkach i letniej spiekocie.



Moje pierwsze wrazenie miasta, bylo bardzo dobre. Z czasem okazalo sie jednak jak bardzo dwulicowe jest San Francisco, jak piekne i szkaradne zarazem moze byc...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz