sobota, 19 listopada 2011

Wyjazd integracyjny.

Nie przypuszczałam, że zdarzy mi się kiedykolwiek pochwalić OIA, ale cóż, dzisiaj w końcu nadszedł dzień w którym mogę to zrobić. Zorganizowali nam wycieczkę na bambusową farmę. Po super męczącym tygodniu(dlatego nie pisałam tak długo), wyjazd na wieś był świetną opcją. Nawet pogoda się na chwilę poprawiła. Po 8:00 rano wyjechaliśmy z Kaczego Dołu, niebo było czyste i mogłyśmy podziwiać góry. Miasto położone jest w górach, ale bardzo rzadko to widać. W ostatnim tygodniu wilgotność wynosi jakieś 95%, a temperatura 26 stopni, oczywiście wolę to niż ziąb w Polsce, ale nie mogę spać bo jednak jest za gorąco.
W autobusie okazało się, że 80% uczestników wycieczki to Chińczycy z wymiany. Organizatorki postanowiły umilić nam podróż i po tym jak każdy się przedstawił, odpaliły karaoke. Ciekawe, że normalnie Azjaci są strasznie nieśmiali, ale na karaoke uwielbiają chodzić i wydzierać się tam w niebogłosy(cóż, to chyba jedyne miejsce gdzie można to robić bezkarnie). Na początku próbowałam się zmusić do słuchania strasznie ckliwej piosenki o miłości, szczególnie, że był to straszny fałsz… Zapchałam uszy słuchawkami i udawałam, że śpię. Na szczęście nie jechaliśmy za długo.


Cóż, są i złe strony braku zimy...

Farma bambusa, na którą nas zabrali, leży w środku pól ryżowych i sadów. Na początku obejrzeliśmy, krótki filmik o farmie, później poubieraliśmy bambusowe kapelusze i wygłupom nie było końca. Zanim przyjechałam na Tajwan, wydawało mi się, że takich kapeluszy się już nie nosi, że ewentualnie są częścią jakiegoś tradycyjnego stroju. Szybko się przekonałam, że te kapelusze to po prostu pierwotna wersja kasków i noszą je tutaj ludzie sprzątający ulice, robotnicy i rolnicy. Taki kapelusz kosztuje 100NTD, czyli 10zł, ale chyba musiałabym w nim siedzieć w samolocie, jeżeli chciałabym go przywieźć sobie na pamiątkę.

Taki kapelusz, to standardowe wyposażenie robotnika.


Przy okazji wycieczki, wyszła też dość ciekawa różnica pomiędzy Tajwańczykami, a Chińczykami z kontynentu. Już wcześniej słyszałam, że Tajowie i Tajwańczycy, to dwa najbardziej infantylne narody Azji. Zgadzam się w 100%, chociaż ok. dużo o Azji nie wiem, acz nie wydaje mi się żeby można było być bardziej ‘ke ai’(czyli słodkim) niż te dwie nacje. Podejrzewałam, jednak że różnica między nimi, a Chińczykami jest nieznaczna. Na szczęście Ci z wycieczki okazali się być normalni! To aż podejrzane jest, odzwyczaiłam się chyba już od normalności i ‘nie słodkości’. Cóż… muszę się przyznać, że ostatnio kupiłam różowy zeszyt i chodzę pod różową parasolką, chyba ze mną źle…



Poletko ryżowe.
Fajnym pomysłem było też wspólne lepienie klusek. Przepis jak na nasze pyzy z mięsem, tylko zamiast zwykłych, słodkie ziemniaki, a w środku grzyby i krewetki. Po ulepieniu, zanieśliśmy je do kuchni, gdzie gotowały się na parze, a my w tym czasie poszliśmy dalej.


Około 13:00 podano nam obiad. Same dobre rzeczy, z resztą jak zwykle.
Ryż z grzybami gotowany/zapiekany i podany w bambusie.

Poczęstowano nas 'wodą przefiltrowaną bambusowym filtrem'.
Po wypiciu kubka, dowiedziałam się, że to woda z tej rzeczki. Przemiana materii od razu przyśpieszyła.
Później sadziliśmy swoje własne roślinki i każdy dostał swoją do domu. Chińczycy i Tajwańczycy wierzą, że bambus przynosi szczęście. Może i coś w tym jest bo naprawdę fajnie się bawiliśmy przesadzając nasze ‘szczęście’ do większych doniczek. Tak i zostałam właścicielką roślinki o imieniu ‘Celina’(nazwałam ją tak, od tytułowej bohaterki piosenki Kazika). Stoi teraz u mnie na balkonie i upiększa moją panoramę Kaczego Dołu.

Na koniec wycieczki poszliśmy do sadów, gdzie pozwolono nam narwać sobie owoców. Zbieraliśmy smocze owoce i gujawy. Fajnie się łazi po normalnym sadzie, gdzie latają motyle wielkości naszych nietoperzy i patrzeć na przyrodę wokoło. Najśmieszniejsze jest to, że te fikusy, palmy i inne rośliny, które w Polsce hodujemy w wersji doniczkowej, tutaj osiągają rozmiary XXL, większość jest mi znana, tylko nieustannie się dziwie, że takie wielkie to urosło.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz