czwartek, 10 listopada 2011

Szczurza sesja.

Od poniedziałku trwa sesja śród semestralna. Nie wiem, kto ją wymyślił, ale bardzo się człowiekowi nudziło. Po raz pierwszy w moim studenckim życiu, sesja w ogóle mnie nie stresowała. Nie, żebym była taka pewna siebie, po prostu już wiem jak wyglądają tutaj studia na kierunku humanistycznym. Podam Wam trzy przykłady. Pierwszy - ostatnio napisała do mnie dziewczyna, która studiuje filologię angielską(CZWARTY ROK!), z zapytaniem czy nie pomogłabym jej w projekcie na zajęcia z języka biznesu. No pewnie, że pomogę, o ile będę potrafić. Spotykamy się, a ona tłumaczy, że miały z koleżankami same sobie wymyśleć temat projektu, bo nauczycielka chce żeby ćwiczyły ‘kreatywne myślenie’ i wymyśliły, że będą ‘pomagać ludziom’. Całkiem szczytna idea, ale po co jej w takim razie ja? A no bo one chcą pomagać studentom z zagranicy i muszą pomóc 10 osobom i w czym mi pomóc.  Ale, ja dziękuję bardzo, w niczym nie potrzebuję pomocy, naprawdę, nic mi nawet do głowy nie przychodzi, no chyba żeby coś się którejś z nas stało, że potrzebowałybyśmy natychmiastowej pomocy i tłumacza, to wtedy, ale na szczęście nic nikomu się nie dzieje. Dziewczyna nie pocieszona, ale jak to? Ona musi zrobić projekt i musi mi pomóc. No ale w czym chcesz mi pomóc? No nie wiem. W końcu Zośka się ulitowała nad dziewczyną i poprosiła, żeby pokazała nam gdzie można kupić prawdziwą kawę, a nie ten syf który tutaj serwują. Laski zaprowadziły nas do kawiarni, posadziły przy stoliku, trzasnęły focię, kazały odcisnąć kciuki na brystolu, podpisać się i zniknęły. Na początku, żadna z nas nic nie mówiła, ale później zaczęłyśmy się z Zośką tak głośno śmiać, że dziewczyny siedzące przy stoliku obok zmierzyły nas z góry. Drugi przykład- na zajęciach z negocjacji profesor z niewzruszoną miną pyta studentów czy wiedzą co to wikipedia i jak się wyszukuje wiadomości w googlach. Po czym instruuje klasę: ’Proszę wpisać do wyszukiwarki hasło ‘wikipedia’ i nacisnąć przycisk ‘szukaj’ znajdujący się po prawej stronie’. Później profesor wyjaśnia studentom, że zajęcia będą się odbywały w cyberprzestrzeni, mają stworzyć swojego awatara, na podanej stronie internetowej, podzielić się na 4 osobowe grupki i będą spotykać się na ‘wyspie’ i negocjować przez Internet. Założę się, że facet jest fanem The Sims, inaczej nie potrafię sobie wytłumaczyć sensu tych wszystkich zabiegów. Pierwsze zadanie domowe: przynieść słuchawki z mikrofonem i nauczyć się ich używać. Ciężka sprawa… Trzeci przykład- przedmiot ‘Estetyka filmów o mafii’. Brzmi ciekawie. Na czym polegają zajęcia? Na oglądaniu ‘Ojca Chrzestnego’, ‘Chłopców z ferajny’ i innych fajnych filmów o mafii. Zaliczenie? Obecność.
Z czego więc wynika , ów wysoki poziom studiów na NCHU?  Odpowiedź jest prosta i przerażająca, z wyścigu szczurów. . Wiele moich sąsiadek z akademika wstaje o 4:00 nad ranem, żeby siąść do nauki przed swoimi współlokatorkami, nie ważne czy jest coś do nauki czy nie, trzeba być lepszą we wszystkim od innych dziewczyn. I tak od 4:30 siedzą i uczą się i uczą i uczą, aż do pierwszych zajęć. Nie ważne o której zaczynają się zajęcia, wstają zawsze o tej samej porze i zaczynają się uczyć, niektóre uchylają drzwi na korytarz, żeby reszta widziała, że ona już się uczy. Na początku nie zwracałam na to uwagi, ale ostatnio jakoś kiepsko sypiam i kiedy one wstają, ja jeszcze nie śpię i słyszę jak się kąpią i zaczynają dzień. Między zajęciami jakiś obiad, później znowu zajęcia, kolacja, facebook i spać o 22:00, bo trzeba wstać o 4:00. Nie mają własnego życia, żadnego hobby, przyjaciółek(z konkurencją się lepiej nie przyjaźnić). Obserwuje to od dwóch miesięcy i nie byłam pewna czy się mi tylko tak nie wydaje. Zapytałam więc znajomej jak to tutaj jest. Kay bez mrugnięcia okiem, odpowiedziała, że właśnie tak i tak wyglądało jej życie na studiach. Że można mieć jakąś przestrzeń w życiu dla siebie, dowiedziała się, kiedy poznała studentów z wymiany, kilka lat temu. Bardzo ją lubię, obcowanie z nią otwiera mi oczy na to jacy są tutaj ludzie. Pytam czego te dziewczyny się tak cały czas uczą.  „W sumie to niczego, ale wyścig szczurów tutaj to norma. Najpierw skupiasz się tylko na nauce, później znajdujesz pracę, bardzo często po znajomości(skąd my to znamy), a później skupiasz się tylko na pracy, aż nagle masz 35 lat i należałoby założyć rodzinę, więc spotykasz kogoś i analizujesz ile zarabia i gdzie pracuje, a nie czy jest dobry i czy go kochasz, podpisujecie umowę, ślub, ładne zdjęcia, dziecko, dom i praca bo trzeba gonić resztę szczurów” to są słowa Kay. Ręce mi opadły. Ona skończyła studia w zeszłym roku, długo nie mogła znaleźć pracy, w końcu dostała po znajomości. Dla większości moich tutejszych znajomych najważniejsze są pieniądze, strasznie się dziwią, że ja się dziwię. Ok., może i jestem naiwna, może i jeszcze kiedyś powiem „Ależ ja byłam głupia”, ale patrząc na Kay, która jest tylko rok ode mnie starsza, a już ma dość wszystkiego i nie wierzy w nic, mogę spokojnie powiedzieć- mam mega szczęście- urodziłam się i wychowałam w Polsce. I bynajmniej nie jest to moja refleksja na dzień przed 11 listopada, my naprawdę mamy dzikie szczęście!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz