czwartek, 3 lipca 2014

Obóz się rozkręca


Powoli przyjeżdżają dziewczynki, a my coraz bardziej wdrażamy się w pracę i poznajemy reguły rządzące obozem. Dla dziewczynek to ‘idealny świat’, w którym opiekunki chodzą spać o tej samej porze co one, wszyscy się lubią i są naprawdę serdeczni. Wiele tegorocznych opiekunek przyjeżdżało tu na obozy jako małe dzieci. Co tu dużo mówić, zakłamanie i obłuda są tu powszechne. Rano przy śniadaniu dziewczyny obrabiają sobie tyłki ile wlezie, okraszając ploty słowami typu ‘to takie ekscytujące’, ‘nie mogę się doczekać’, ‘słodkie’ itd. Przy tym chwalą się najintymniejszymi szczegółami życia, a ja siedzę przy stoliku i się chichram. Czuję się trochę jak w filmie o amerykańskiej szkole, w której ludzie dzielą się na popularnych i niepopularnych. Oprócz tego różnica pomiędzy Amerykankami, a nie-Amerykankami jest wyczuwalna po kilku minutach rozmowy. Mamy Australijkę, która jest tak pozytywnie zakręcona, że przyjechała na obóz z namiotem i sprzętem do wędrówek. Po zakończeniu obozu zamierza przemierzyć Stany wędrując. Oczywiście, kiedy Amerykanki dowiedziały się o namiocie, totalnie obrobiły jej dupsko. Stwierdziły, że to ‘exciting’, ale później oczywiście stwierdziły, że ona w ogóle jest jakaś dzika. Brytyjki są raczej w porządku, tylko ciężko je czasem zrozumieć. Mamy też Holenderkę Hannę, na którą mówimy Hania, też bardzo fajna dziewczyna. Amerykanki, które były tu w zeszłym roku są niczym cheerleaderki z filmu. Zadzierają nosa, nie grzeszą mądrością, ani kulturą. Najlepsza jest moja ulubienica Jackie, która wcześniej przyjeżdżała tu na obozy jako dziewczynka. Wszystkich ma za nic i obrabia im tyłki, ale oczywiście oficjalnie jest ‘super friendly’. Od początku się nie polubiłyśmy.


W Stanach legalnie pić można od 21 roku życia, w praktyce wygląda to tak, że opiekunkom alkohol kupuje ktoś starszy, a później chowają go w krzakach poza obozem. Wieczorem cichaczem biegną, zabierają go i lecą do lasu pić. Szopka. Upijają się szybko i jest śmiesznie lub żałośnie.
A teraz bardzo niepoprawny politycznie temat: tłuści ludzie. Mamy kilka osób, które nie są grube, nie można ich już nawet nazwać otyłymi, oni są po prostu tłuści. Nikt mi nie powie, że 18 letnia dziewczyna mogła się tak roztyć bo jest chora. Od tego jest endokrynolog, taki stan chyba zagraża nie tylko zdrowiu ale i życiu. Sama nie jestem drobną osobą, ale dzisiaj w samochodzie przyglądałam się rękom jednej z dziewczyn i spokojnie ma 4 razy grubsze ode mnie. Kilka dni temu, wieczorem, idąc pod prysznic, przyłapałyśmy jedną z opiekunek na przemycaniu słodyczy. Nie była to paczka ciastek, ale dwa worki na śmieci(!) pełne słodyczy. Dodam, że dzieciom nie wolno mieć tu własnego jedzenia, wszystko zapewnia obóz, są trzy posiłki każdego dnia i dwa desery, a między posiłkami owoce i napoje. Opiekunki trzymają więc słodycze, chipsy i napoje ‘na dziko’, schowane w swoich rzeczach. Jedzenie na obozie, jak na amerykańskie warunki mamy super zdrowe. Na śniadanie są świeże owoce, płatki, jogurty i dodatkowo coś na ciepło, na lunch i kolacje zawsze wystawiamy salad bar, warzywa do wyboru do koloru. Planuje zrobić osobnego posta o jedzeniu, więc na razie nie będę się rozpisywać.



Po kilku pierwszych dniach pracy jesteśmy zmęczone, ale zadowolone. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz