W poniedziałek rano Marina nakarmiwszy mnie najprawdziwszym twarogiem ze szczypiorkiem, odprowadziła na stację metra. Było mi strasznie wstyd, że spadłam nie wiadomo skąd na głowę zupełnie nie znajomym ludziom. Powiedziałam więc, tak perfidnie skłamałam, że lot mam w poniedziałek. Tak naprawdę miałam wylecieć w środę, ale błąkając się jak w transie po Manhattanie poprzedniego dnia, znalazłam wolne miejsce w hotelu na który było mnie stać. Nie chciałam nadużywać gościnności. Tak więc dziękując i płacząc żegnałam się z moimi białoruskimi wybawcami.
Tym razem nie pomyliłam linii metra, po ponad godzinie
znalazłam się pod hotelem. Zameldowałam się w 8 osobowym pokoju jako pierwsza.
Może 8 osobowy pokój nie budzi w nikim zachwytów, ale okolica… byłam na 88th
Upper West Side, zaraz obok Central Parku. Co prawda Carrie Bradshaw mieszkała
po drugiej stronie parku, tak jak z resztą bohaterki Plotkary, ale co tam.
Upper West Side jest przepiękne, są tu drzewa(cud!), niskie kamienice tak
popularne w filmach, ludzie ubierają się niesamowicie kreatywnie i widać niebo!
Tego samego wieczoru do mojego pokoju wprowadziło się pół
Europy wschodniej. Dwie Rumunki, dwie
Węgierki, jeszcze jedna Polka, Rosjanka i Bułgarka. Zrobiło się całkiem wesoło,
jednak powoli wszystkie dziewczyny rozjechały się po mieście, a my z
Dessi(Bułgarka)postanowiłyśmy wyruszyć na Times Square.
Na Times Square akurat odbywała się transmisja Wesela
Figara. Było mnóstwo ludzi i loża dla tych, którzy odebrali bilety, cała reszta
stała wokół, jadła, robiła zdjęcia, oglądała lub nie. Klimat był niesamowicie
pozytywny.
Kolację zjadłyśmy w Mc Donaldsie( a jakże) i zmęczone całodziennym spacerowaniem wróciłyśmy do hotelu.
Kolację zjadłyśmy w Mc Donaldsie( a jakże) i zmęczone całodziennym spacerowaniem wróciłyśmy do hotelu.
Cały następny dzień zwiedzałyśmy we dwie. Nasz plan był prosty:
zobaczyć jak najwięcej, jak najtaniej. Nasz dzień zaczął się więc w 7-eleven,
by przenieść się na królewskie śniadanie(bajgiel+ jogurt+ czekolada Hershley) w
Central Parku. Następnie schody Metropolitan Museum of Art., 5th Avenue,
Brooklyn Bridge, darmowy prom na Staten Island, z którego większość korzysta by
za friko zobaczyć Statuę Wolności. Słowa nie oddadzą tego co widziałyśmy, więc
zostawię Was ze zdjęciami.
Dessi |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz